Okołopiosenki #004 – Dzięki, Lou
Lou Reed, znany między innymi jako wokalista The Velvet Underground, odszedł w wieku 71 lat. Powspominajmy razem jego muzykę.
Wstęp
Ta odsłona „Okołopiosenek” miała być o halloween…
The Velvet Underground było jednym z zespołów, które przez ubiegłe lata kształtowały mój gust i świadomość muzyczną. Lou Reed otworzył mi uszy na wiele nowych rzeczy, zadziwiał i wzruszał na przemian. Nigdy nie odniósł wielkiego sukcesu komercyjnego, ale kto miał go poznać, poznał. I rzadko kiedy poznanie to łączyło się z zawodem. O jego śmierci dowiedziałem się akurat wtedy, gdy w odtwarzaczu leciał utwór „New York Telephone Conversation” z płyty „Transformer”…
Dzisiejszym motywem, jeśli tak to mogę określić, jest oczywiście twórczość Lou. Swoje propozycje utworów wrzucaj do komentarzy. Bohater tego wpisu maczał palce w tak dużej ilości dobrej muzyki, że jest w czym przebierać.
The Velvet Underground – Sunday Morning (The Velvet Underground & Nico, 1967)
Utwór otwierający debiutancki album VU, nagrany razem z piosenkarką Nico. Spokojny, kojący i ciepły niczym leniwe, niedzielne słońce wynurzające się rankiem zza horyzontu. Trafił na płytę w ostatniej chwili, ponieważ producent uznał, że przydałby się jej jeszcze jeden potencjalny hit. Teraz nie wyobrażam sobie debiutu bez tego kawałka.
The Velvet Underground – I’ll Be Your Mirror (The Velvet Underground & Nico, 1967)
Ulubiona piosenka Lou na debiutanckim albumie. Napisał ją specjalnie dla Nico po tym, jak podeszła do niego na koncercie i powiedziała „Oh Lou, ja będę twoim lustrem”. Andy Warhol, pełniący funkcję menadżera zespołu, chciał, by każdy egzemplarz płyty miał fabrycznie wykonaną rysę, która powodowałaby, że igła gramofonu zatrzymywałaby się w miejscu i tytułowe słowa powtarzane były dopóty, dopóki słuchacz sam by jej nie przesunął. Pomysł ciekawy, ale ostatecznie nic z niego wyszło.
The Velvet Underground – Lady Godiva’s Operation (White Light/White Heat, 1967)
Teraz coś trudniejszego. John Cale na wokalu, hipnotyzujący riff, który jakby chowa się w tle, absurdalny tekst i odrobina czarnego humoru. Świetna demonstracja tej bardziej eksperymentalnej twarzy The Velvet Underground.
The Velvet Underground – Oh! Sweet Nuthin’ (Loaded, 1970)
„Loaded” to zdecydowanie najbardziej popowy ze wszystkich albumów VU. Został stworzony głównie po to, aby puszczano go w radiu i efekt finalny jest całkiem ciekawy, chociaż muzycznie bliżej mu Beatlesom niż dotychczasowemu dorobkowi grupy. Niestety, zaraz po jego wypuszczeniu Reed opuścił zespół z masą zastrzeżeń co do kierunku, w którym zmierzali jego koledzy. Na wokalu w „Oh! Sweet Nuthin’” produkuje się wprawdzie Doug Yule, ale piosenka, tak jak pozostałe na tej płycie, została napisana w całości przez Lou.
Lou Reed – Perfect Day (Transformer, 1972)
Album „Transformer” to prawdopodobnie moja ulubiona rzecz z całego dorobku Lou Reeda oraz jedna z moich ulubionych płyt w ogóle, a ten utwór dobrze oddaje jej klimat jako całości. O wiele bardziej złożony, niż wydaje się na pierwszy rzut ucha. I weź nie zakochaj się w tym pianinie…
Lou Reed – Sad Song (Berlin, 1973)
Lou Reed nagrał 20 solowych albumów. To naprawdę sporo. Wiele z nich, mówiąc łagodnie, nie wypaliło i konceptualny „Berlin” to chyba ostatnie ponadprzeciętne dzieło w jego dorobku. Mając za plecami potężną orkiestrę, muzyk opowiada historię pary, która zmaga się z problemami takimi jak prostytucja, narkotyki, przemoc domowa i samobójstwo.
Jeszcze raz – dziękuję, Lou